Pamiętam to jak dziś. Miałem 28 lat, zero doświadczenia w branży, zero oszczędności i marzenie, które dla większości brzmiało jak kiepski żart: chciałem założyć własną agencję nieruchomości w Hiszpanii.
Gdy opowiadałem o tym znajomym, nie raz usłyszałem pobłażliwy śmiech.
Niektórzy próbowali być uprzejmi i mówili „to ciekawe”, inni otwarcie sugerowali, żebym lepiej nie pracował tyle i znalazł normalną pracę. Taką, która daje „pewność”, „etat” i „spokój”.
Ale ja czułem, że to właśnie jest moja droga.
Wiedziałem, że jeśli nie spróbuję teraz, będę tego żałować do końca życia.
Musiałem tylko znaleźć odpowiedź na jedno kluczowe pytanie…
Jak założyć agencję nieruchomości bez kasy?
Początki były trudne. Bardzo trudne.
Pierwsze miesiące? Telefon milczał.
Codziennie szukałem okazji, wysyłałem maile, spotykałem się z agentami i właścicielami agencji nieruchomości i próbowałem zdobyć pierwsze oferty nieruchomości.
Zapewniałem, że będę dostarczał klientów na zakup nieruchomości, ale nikt nie chciał mnie słuchać.
Nie poddawałem się i konsekwentnie, krok po kroku rozwijałem stronę internetową mojej agencji nieruchomości.
Często siedziałem po nocach testując wszelkie metody promocji i starając się o to, aby moja strona była widoczna w internecie.
Zdarzało się, że miałem do wyboru – zapłacić kilka stów za działania SEO w internecie, czy za rachunki. Wybierałem SEO.
Ludzie pytali: „I co, sprzedałeś już coś?” – z ironicznym uśmiechem. Ale ja nie odpowiadałem.
Wiedziałem, że moje „nie teraz” kiedyś zmieni się w „tak, i to z rozmachem”.
Zero pieniędzy na inwestycję
Nie miałem żadnnego kapitału na start i rozwój. Żadnych inwestorów, żadnych bogatych wujków.
Miałem starą komórkę, laptopa z pękniętym ekranem i głowę pełną pomysłów.
Biuro?
Moim biurem był mój plecak z laptopem, strona internetowa i profile na FB.
Wydatki musiałem ograniczać do absolutnego minimum – samodzielnie stworzyłem stronę, samodzielnie pracowałem nad wzrostem pozycji w rankingach w Google (SEO), bo wiedziałem, że tam klienci zaczynają poszukiwanie nieruchomości i są najbliżej decyzji zakupowej.
Starałem się też o widoczność w mediach społecznościowych.
Nie miałem na to żadnych sensownych pieniędzy.
Ale to nauczyło mnie kreatywnych pirackich strategii. Zamiast czekać, aż będę mieć „idealne warunki”, działałem z tym, co miałem.
Paradoksalnie, brak pieniędzy okazał się błogosławieństwem – bo zmusił mnie do pracy, szukania sposobów na rozwój firmy nawet bez kapitału.
Znalazłem ich wiele.
Miałem jednego asa w rękawie – prowadziłem już w tym czasie razem z Tatą małą, rodzinną agencję reklamową R, jak Remarco. Zajmowałem się marketingiem internetowym od 18 roku życia.
Wiedziałem, co trzeba robić, aby strona internetowa wyświetlała się na wysokich pozycjach w rankingach Google.
Wiedziałem, jak wykonać niektóre niezbędne działania marketingowe 9,5x taniej i 17x szybciej niż moja konkurencja. Czułem, że mam pewną przewagę.
Nie miałem dużo pieniędzy, ale miałem za to dużą wiedzę i dobrego przyjaciela, który od początku wierzył w projekt i pomagał, bo razem robiliśmy marketing.
To dzięki tej wiedzy i wsparciu, moja strona zaczęła pojawiać się wysoko w Google i zaczęli zgłaszać się do mnie klienci, którzy chcieli kupić nieruchomość w Hiszpanii.
Przełom
W końcu „patenty” przyniosły efekty i po zaciętej walce z bogatą konkurencją moja strona zaczęła pojawiać się wysoko w Google.
Biznes zaczął się kręcić.
Na pierwszą własną sprzedaż nieruchomości musiałem trochę poczekać, ale było warto.
Niewielkie mieszkanie w średnim stanie za niecałe 50k €, ale dla mnie – to był milion euro.
Klientka, Agnieszka była bardzo zadowolona, poleciła mnie dalej. Zostawiła świetną opinię. Potem pojawił się kolejny klient i kolejny. W końcu coś się ruszyło.
Zacząłem rozwijać markę, trochę inwestować w reklamę i pozycjonowanie w Google, ale wciąż niewiele.
Przestałem robić większość sam – dołączyli przyjaciele i stworzyliśmy mocny team.
Zgłaszali się do nas coraz bardziej zamożni klienci.
Dołączyli do nas kolejni agenci, agencje nieruchomości, deweloperzy i renomowani prawnicy.
Trafiłem na wywiady do TVP, Newsweek, RMF24, Polsat WYDARZENIA i pokazałem adres strony mojej agencji nieruchomości milionom widzów i słuchaczy.

Dziś moja agencja globly.eu jest jednym z liderów rynku. Klienci zgłaszają się nawet bez reklamy, bo mamy dobre pozycje w rankingach Google, największy fanpage FB w branży facebook.com/DomwHiszpanii, ponad 40 tys. obserwujących, dziesiątki zadowolonych klientów, świetne opinie i co najważniejsze – pracujemy z pasją.
Dlaczego to piszę?
Bo może Ty jesteś właśnie w tym miejscu, w którym ja byłem wtedy.
Może masz pomysł, który wszyscy ignorują. Może śmieją się z Twoich planów i mówią, że powinieneś wziąć się za „coś normalnego”.
Nie słuchaj ich. Słuchaj siebie.
Nie musisz mieć wszystkiego na początku – wystarczy determinacja, gotowość do nauki i odrobina odwagi.
Najpierw Cię wyśmieją, potem będą Ci zazdrościć, a w końcu – zapytają, jak to zrobiłeś.
A Ty im wtedy powiesz: „Po prostu nie odpuściłem.”
Więc nigdy nie odpuszczaj, a ja z drużyną pomogę Ci rozwinąć Twój pomysł w internecie, osiągnąć cele, wyprzedzić konkurencję najniższym możliwym kosztem.
Umówmy się na rozmowę, pokażemy Ci „patenty” i zrobimy działania, dzięki którym na wstępie wyprzedzisz Twoją konkurencję o 17 miesięcy, 9,5x taniej.
Masz pomysły?
Nie odpuszczaj, kliknij i lecimy z tym:
Saludos!
Mateusz

